Etykiety

21 listopada 2011

Czas na kawe...

     Kawa... Poranna kawa, popołudniowa kawka, wieczorna kawusia...  Takie skojarzenia wywołuję u mnie kawa. Choć przyznam, że nie przepadam za tradycyjną czarną kawą ale wręcz uwielbiam napoję na jej bazie (cappuccino, latte, kawa mrożona, frappe i wiele in.).  Kawa w ceremoniale współczesnego życia zajmuję ważne miejsce, ponieważ zapraszamy gości na kawę (wpadnijcie na kawę!), ze znajomymi idziemy na kawę itd..

Źródło: http://www.google.pl/imgres.
  
    Napoję na bazie kawy stały się ostatnim czasem bardzo popularne, sięgamy po nie idąc np. do kawiarni, restauracji. Cappuccino - to kawa, przyrządzane na bazie espresso z dodatkiem spienionego mleka. Do tej kawy możemy dodać też różnego rodzaju syropy (np. żurawinowy, cytrynowy, orzechowy, czekoladowy, waniliowy, itd).

Źródło: http://www.google.pl/imgres?q=cappuccino,

     Kolejnym napojem kawowym jest latte, przyrządzanym dosłownie w odwrotnej kolejności niż cappuccino. Najpierw do wysokiej szklanki  do latte (z uchem lub bez) wlewamy spienione mleko (wcześniej na dno możemy dodać swój ulubiony syrop, osobiście polecam latte z syropem klonowym, waniliowym oraz migdałowym),  mleka tak około 3/4  szklanki (można też spienić mleko bezpośrednio w szklance).  Następnie uzupełniamy kawą espresso (należy jednak pamiętać by kawę wlewać powoli po ściance, by w końcowym etapie otrzymać 3 kolorowy napój). 


Źródło: http://www.google.pl/imgres?q=latte

     Przyrządzenie takiej kawy to zaledwie chwila, a potem pozostaję tylko delektować  się nią niczym w kawiarni, jest to dobry pomysł dla tych, którzy nie przypadają za kawą typu "czarny szatan".  Już wkrótce post nt. kawy mrożonej oraz frappe, które wbrew pozorom nie są tylko na upalne dni.

18 listopada 2011

Porządek musi być!!!

     Lubie sobie czasem  ponarzekać, że marzy mi się nic nie mieć na głowie... Tylko czy to wtedy będę ja??? Prawda jest jednak tak że lubię sobie ponarzekać, ale lubię też, gdy wokół mnie coś się dzieję. Gdybym miała prowadzić "typowe" życie studenckie pewnie bym umarłam z nudów. Najważniejszą kwestią jest jednak umiejętność racjonalnie zarządzać wolnym czasem, nie ma to jak porządny harmonogram, dzięki któremu największy chaos nie jest taki straszny.  Od dłuższego czasu stosuję metodę zapisywania swoich obowiązków w plannerze (choć na 2012 rok kupiłam sobie nieco grubszy kalendarz, mały i poręczny planner na 2011 rok nie zdał egzaminu u mnie). 

        Gdy sprawy zaczynają się komplikować, i mam sporo zaległości i planner już nie wystarcza, tworze sobie plan działań na określony czas (np. na najbliższy tydzień)  i zaznaczam w nim co muszę zrobić w tym czasie, i nie ma wtedy zmiłuj... przecież mus to mus...
       Każda metoda jest dobra by uporządkować bałagan, bo przecież gdy położymy wszystko na swoje miejsce, rozłożymy na przysłowiowe półeczki, ze sterty zaległości robi się jedna uporządkowana całość... i okazuję się, że nie taki diabeł straszny jak jego malują...  


Źródło: http://demotywatory.pl/590786/Kalendarz-studenta

17 listopada 2011

Dekoracja weselna w kolorze złota, ekri i bieli

Wrzucam tu parę zdjęć dekoracji sali weselnej w kolorze złota, w Starym Folwarku w Tumianach ( oferta dostępna na: http://www.staryfolwark.com.pl/nowa/).


Dzisiejszą propozycję dekoracji w kolorze jasnego (młodego) złota, ekri i bieli podkreślają białe lampki, tworzące efekt podświetlenia "strefy pary młodej".



      Uzupełnieniem dekoracji są wiązanka z żywych kwiatów (róże w kolorze brzoskwiniowo-herbacianym), na stole młodych ikebana oraz  bukiety na stołach dla gości.

       
     Magię tego wieczoru  na pewno podkreślą zapachowe świece (wanilia) w kolorze ekri w szklanych świecznikach z dodatkiem złotych kamyków. Pełnej uroczystości tej chwili dodadzą eleganckie białe serwetki-bankietowki, biała zastawa oraz organza (tjul) w kolorze młodego złota.


      Króluje tutaj minimalizm oraz klasyka. Krotko mówiąc nic dodać, nic ująć.

14 listopada 2011

Potęga słowa

       Ostatnio idąc chodnikiem usłyszałam jak  ktoś z przechodnich powiedział: " (..) że tak i słowem zabić można". Pomyślałam wtedy zabić słowem??? Ciekawe... Jednak należy przyznać rację, słowo wypowiedziane z ust osoby, z którą łączy nas jakaś więź (rodzina, przyjaźń) może wiele... Może owe słowo zranić, pocieszyć, uszczęśliwić lub unieszczęśliwić....

Źródło: http://www.google.pl/imgres?q=smutek+i+%C5%82zy&hl=pl&client=firefox-a&hs=xg5&

       Pamiętam w dzieciństwie zawsze rozbrajały mnie oglądane przez babcie brazylijskie seriale, w których przysłowiowy Alehandro mówił Huanicie, że już jej nie kocha, oh co to była wtedy za scena ludzkiego cierpienia!!!
        Całkiem poważnie mówiąc w słowie tkwi olbrzymia potęga, bo przecież nic na świecie nie mobilizuję człowieka jak słowa wypowiedziane z ust bliskiej mu osoby : "będzie dobrze!, dasz radę!, wierzę w Ciebie!".
 Więc prawdę powiada mądrość ludowa, że "słowo nie wróbel, wyfrunie i nie powróci", a przed tym jak "palniemy coś z grubej rury" i tym samym zrobimy komuś krzywdę, należy się trzy razy zastanowić i ugryźć się w język, bo jak mawiają kolejni znawcy"mowa jest srebrem, a milczenie złotem".

11 listopada 2011

Nie lubię listopada.....

    Przyznam szczerze, że bardzo nie lubię listopada. Po pierwsze, jest zimno, ponuro, wilgotno i prawie wszystkich dopada wtedy tzw. jesienna chandra, ludzie mniej się uśmiechają, mniej żartują itd. Po drugie, dla mnie jest to miesiąc, gdy na własnej skórze czuję, że dzień jest coraz krótszy, a doba ma zaledwie 24 h. Jest to miesiąc w którym mi wszystko komplikuję i nawarstwia się, ledwie ogarnę pewne zaległości, a już mam stos następnych spraw do załatwienia.

     Należę do ludzi, którzy bardzo nie lubią papierkowej roboty no i właśnie w listopadzie mam jej najwięcej. Gdy drzewa zrzucają ostatnie liście,  a ja z niecierpliwością czekam gdy miną ostatnie listopadowe dni i powita nas mroźny grudzień. A póki co muszę uzbroić się w cierpliwość, dokończyć stos zaległych spraw i cieszyć się każdemu następnemu dniu, ponieważ tyle fajnych rzeczy mnie spotkało (i mam nadzieje, że jeszcze spotka) tyle fajnych ludzi poznałam (i jestem pewna jeszcze poznam)... i choćby dlatego warto uśmiechnąć się tego listopadowego dnia...
    


8 listopada 2011

Jadę więc czytam....

Często kursuję Olsztyn-Toruń-Olsztyn, za każdym razem spędzam około 5 h w pociągu, szkoda mi trochę czasu na podziwianie widoków przez okno, bądź kimanie macie może jakieś pomysły, jak efektywnie wykorzystać ten czas???
        Pokonując dziś trasę Olsztyn-Toruń obserwowałam jak inni umilają sobie czas, by ta podróż szybko minęła. Jedni, zazwyczaj ludzie młodzi znajdują rozrywkę w swoim telefonie komórkowym (czy to nałogowe pisanie SMS-ów, słuchanie muzyki oraz gry). Drudzy, natarczywie szukają towarzystwa "oby pogadać, nie ważne z kim i na jaki temat, oby nie jechać w ciszy" - najczęściej ludzie starsi, samotni, bądź po prostu gaduły. Trzecia grupa są to osoby, które po prostu się nudzą, patrzą w okno, próbują zasnąć, rozmyślają.  Ostatnią, czwartą. grupę podróżujących nazwałam intelektualistami, są to ludzie w rożnym wieku, którzy umilają sobie podroż czytając książki, prasę itd.

 
Osobiście uwielbiam czytać w pociągu, bądź autobusie, uważam że czytanie jest najbardziej efektywnym wykorzystaniem czasu podróży, ale  słabe oświetlenie, bujanie poprzez jazdy nie sprzyja naszemu wzrokowi.

5 listopada 2011

Ustępować czy nie ustępować??? ... by żyło się (jechało się) lepiej

       Ustępować czy nie ustępować? to kolejne nurtujące mnie dziś pytanie. Chodzi mi o to czy ustępować miejsc w środkach komunikacji publicznej? Powszechnie utarło się przekonanie, że młody człowiek zazwyczaj zdrowszy, wypoczęty powinien ustąpić miejsca starszej, chorej osobie bądź kobiecie w ciąży lub z dzieckiem. Zgadzam się w 100 % z tym, ale gdy przysłowiowe "babcie" w zapchanym autobusie przepychają się przez cały autobus by usiąść, jadą 1 przystanek, a potem cały kolejny przepychają się by wyjść, czy to wtedy ma sens? Kolejny przykład z autopsji, zazwyczaj staram się ustępować miejsca tej grupie docelowej, ale jednego razu wracałam z pracy bardzo zmęczona, do tego bardzo bolała mnie głowa i nie ustąpiłam swojego miejsca, bo przyznam, wolałam przytulić się do okna, gdy słyszę jak jedna starsza osoba zaczyna opowiadać o wychowaniu dzisiejszej młodzieży.

Źródło: http://demotywatory.pl/1969159/Babcia-w-autobusie

    Uwierzcie mi, naprawdę  chciałam się powstrzymać od komentarza, ale nie wytrzymałam, i powiedziałam o tym, że młody człowiek też może mieć zły dzień, być chory lub zmęczony i nie świadczy to złym wychowaniu. Moja koleżanka Ania ostatnio opowiadała jaka sytuacja jej się przydarzyła w tramwaju. Jednego razu wracając z chłopakiem z pracy usiedli razem, na następnym przystanku wsiada starsza pani, chłopak mojej koleżanki ustąpił jej swoje miejsce, i jak myślicie co na to powiedziała pani? Nie, nie powiedziała dziękuję, lecz zwróciła się do mojej koleżanki, że ma ustąpić miejsca jej córce, która wcale nie wyglądała na straszą osobę. Drugi przykład na przystanku wsiadło 2 gimnazjalistów i szybko zajęło ostatnie wolne miejsca, na kolejnym przystanku wsiadł starszy pan, nic nie mówiąc stanął przy oknie, po chwili, autobus szybko zahamował i pan się prawie wywrócił, co na to młodzi ludzie? zaczęli się śmieć, zamiast pomóc tej osobie i ustąpić miejsce.
     Jednak kij ma dwa końce i relacje młodych ludzi ze starszymi osobami w środkach komunikacji miejskiej są różne, jedni są mili, drudzy nawet nie powiedzą dziękuję, drudzy udają że ni widzą, a pierwsi stoją i milczą, choć jest im naprawdę ciężko.
   A wystarczyłaby odrobina wzajemnego szacunku: przepraszam, proszę usiąść, ah dziękuję, lub przepraszam bardzo, młody człowieku, czy byś mógł ustąpić mi miejsca, bo bardzo mnie boli... i nie mogę stać i  od razu wszystkim żyło się (jechało się) lepiej.